Obydwa te narody były przy tym przez całe wieki przedmurzem chrześcijańskiej Europy, a są nim również w czasach dzisiejszych, jakkolwiek Europa nigdy tego nie doceniała.
Drugim, równie istotnym powodem podjęcia się opracowania tej tematyki jest fakt, iż te dwa narody w okresie minionego tysiąclecia bliższe stały się sobie duchowo, aniżeli jakiekolwiek inne narody, – podobieństwem postawy zajmowanej wobec świata, świadomością, że prawość i honor, pomoc w potrzebie, potrafią nawet w polityce przewyższać egoistyczne względy własnych korzyści doraźnych.
Dzieje Polski są przy tym tutaj zwięzłą opowieścią o narodzie, który po wyjściu z mroków słabo dotychczas znanej i opisanej prahistorii stał się – wraz z połączonymi z nim narodami: litewskim oraz Kijowskiej Rusi (późniejszej Ukrainy) – jednym z najpotężniejszych państw Europy. Jego upadek moralny, przykrywany maskami „złotej wolności” doprowadził go do utraty niepodległości na całe ponad stulecie. Ponieważ naród ten cenił wolność bardziej, aniżeli życie – kiedy było to życie w niewoli – odzykał niezawisłą państwowość. Niezawisłość tę musiał w ubiegłym stuleciu odzyskiwać raz jeszcze, ale znów dokonał tego, jakkolwiek ponownie olbrzymim kosztem ofiar krwi oraz życia. Dziś Polska – znajdująca się na terenach mniej więcej tych samych co w początkach swego historycznego istnienia – jest jednym z większych krajów Europy połączonej więzami Unii Europejskiej, a jednocześnie jest silna wyraźną jednolitością etniczną oraz religijną. Niechaj dzieje te służą nam i wszystkim następnym pokoleniom z jednej strony jako obiektywne źródło wiedzy o tym co ukształtowało naród polski i doprowadziło go do dni dzisiejszych, z drugiej zaś strony niech będą wskazówką, co w społecznym i narodowym interesie jest moralne oraz pożyteczne, a co należy udrzucać jako przynoszące zgubę, zniszczenie.
Zagłębiając się w historię Polski warto równocześnie pamiętać, że żyjemy w czasach coraz silniejszych przekształceń cywilizacyjnych, kiedy wiele dawnych wartości schodzi na plan dalszy, na rzecz nowo odkrywanych. Podważana jest niejednokrotnie nawet potrzeba przyswajania sobie wiadomości dotychczas tak podstawowych, jak nauka pisania czy liczenia, – bo czy warto ćwiczyć się w kształtowaniu liter, bądź we wkuwaniu tabliczki mnożenia?! Wszak istnieją komputery, które – zamiast nas – potrafią drukować estetyczne, piękne litery, a także bezbłędnie zapamiętywać najświetniejsze poematy i potrafią dokonywać skomplikowanych obliczeń bez naszej dotychczasowej znajomości tabliczki mnożenia, czy umiejętności posługiwania się rachunkiem różniczkowym. Podobne, powątpiewające pytanie zadawane bywa odnośnie potrzeby znajomości dziejów narodów i krajów. Czy zatem rzeczywiście to, co stanowi naszą zbiorową przeszłość musi nadal pozostawać istotnym elementem naszego życia i naszej wiedzy jako drogowskaz: co było właściwe, a czego należy unikać i przed czym się bronić?! Dlatego ważne są odpowiedzi na tego rodzaju pytania.
Na terenie hitlerowskiego obozu zagłady ponad miliona osób w Auschwitz znajduje się tablica z wyrytą na niej sentencją: „Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie”, sformułowaną przez zamerykanizowanego hiszpańskiego filozofa George’a Sanatayanę. Z kolei wielki patriota polski – marszałek Józef Piłsudski – podkreślił: „Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku teraźniejszości, ani prawa do przyszłości”. Obydwa te aforystyczne zdania dobitnie wskazują, że podstaw ludzkiego życia nie wolno zagubić, ani zniweczyć, zastępując je uniwersalizującym automatyzmem narzucanej gdzieś z daleka pseudowiedzy, bo nie należy spłycać jakości istnienia i okaleczać samodzielności myślenia. Tego rodzaju spłycanie i okaleczanie bywa na rękę jedynie strukturom totalitarnym takim, jakimi w ubiegłym wieku były nazizm i komunizm i jakim jest obecnie amorficzny globalizm, dążący do wyeliminowania narodów, a wraz z nimi ich historii i tradycji, celem podporządkowania sobie społeczeństw świata, a przede wszystkim narodów Europy – a więc także narodu polskiego i węgierskiego – oraz zuniformizowania ich w jedną papkę przy pomocy nacisku ekonomicznego, populistycznej pseudokultury, relatywizowania i odrzucania wartości religijnych, moralnych oraz nasyłania na tradycyjną Europę obcych ludzkich tłumów o odległej jej wierze i kulturze.
Walka z tym zagrożeniem trwa, a nawet nasila się. Klęska oznaczałaby koniec dotychczasowej Europy i jej cywilizacji opartej na chrześcijańskich podstawach, natomiast zwycięstwo możliwość odnowy także i moralnej.
Konrad Sutarski